wtorek, 15 października 2013

Referendum


Przez lata wywalczyliśmy sobie prawo do wolnych wyborów i wyrażania opinii poprzez zbiorowe głosowania. Jednak z roku na rok coraz bardziej lekceważymy ten przywilej, zwyczajnie ignorując prawo do niego. Władza i media potępiają tych, którzy nie ruszają do urn, stwierdzając, że nie są oni świadomymi członkami społeczeństwa. Wszystko to nie jest nic warte, bo nawet kiedy społeczeństwo chce referendum, ma coś do powiedzenia, to lenistwo i bylejakość i tak zwycięża, a pieniądze, których w państwie ciągle brakuje są marnowane...

A jednak nie o tym chciałem dziś wspomnieć.

Zastanowiła mnie postawa samej zainteresowanej Prezydent Warszawy. Zdziwiłem się słysząc wypowiedź, że jest to jej triumf i dziękuje za poparcie. Jakie poparcie? Dziewiętnaście z dwudziestu osób było za jej odwołaniem! Czy ona nie zrozumiała wyników tego referendum? Według tego co zwykle mówią politycy i media, 94,7 procenta świadomych społecznie mieszkańców stolicy życzy sobie, by Hanna Gronkiewicz-Waltz przestała pełnić obowiązki. Nie było to głosowanie, w którym różne osoby kandydowały na ten urząd, gdzie 5,3 procent poparcia mogłoby coś znaczyć, ale głosowanie, w którym 94,7% głosujących stwierdziło, żeby prezydentem został ktokolwiek inny, byle nie obecna prezydent. To jest powód do radości? Do triumfu? Postawa Pani prezydent jest w tej sytuacji żałosna, a wszystkie wypowiedzi nie na miejscu. Gdyby kilka tysięcy ludzi więcej wzięło udział w referendum, to niezależnie od tego jaki głos by oddały, wynik byłby za odwołaniem Pani Prezydent. Powodem do radości jest więc to, że w Warszawie tak wielu jest leniwych mieszkańców, lub też takich, którym jest wszystko jedno, a najważniejsze, że jak sami politycy zwykle twierdzą, nie mają świadomości obywatelskiej. Faktycznie - powód do dumy.

Jeśli ktokolwiek pyta obywateli o zdanie na swój temat i tak znacząca większość tych, którzy w ogóle odpowiedzieli odpowiada, że jest źle, to warto byłoby stwierdzić, że faktycznie jest źle, a nie puszyć się i dziękować za wsparcie, bo jeśli wsparcie wyraża się leżąc na kanapie, to taka demokracja nie ma racji bytu. 

Spodziewałbym się, że w sytuacji odwrotnej (jeśli nie osiągniemy minimum głosujących, Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana), wynik byłby podobny, a rezultat odwrotny. To przynajmniej miałoby jakąkolwiek rację bytu, bo niezależnie od osobistych sympatii, nie uważam takiego wyniku referendum za czyjkolwiek sukces, ale za porażkę na całej linii.