czwartek, 28 czerwca 2012

Bezrobocie i niskie zarobki

Patrząc na lata przemian w Polsce, można by pomyśleć, że to się skończyło. Że młodzi ludzie myślą inaczej. Że ambicje się zmieniły. Coraz więcej jednak opinii (a przynajmniej ja się z takimi coraz częściej spotykam), świadczących o tym, że nie chcemy być samodzielni. Że chcemy, żeby nam dać, bo nam się należy. Pisałem o szkołach i edukacji jako takiej - czy to Państwo robi z nas idiotów, czy też to my sami? Dochodzi do tego, że głupota bierze się z lenistwa!

Zapanowało powszechne przekonanie, że papier świadczący o ukończeniu wyższej uczelni jest wszystkim. Wpajają nam to media, kolorowe reklamy wszelkich "Wyższych Szkół Gotowania na Gazie", reklamujące kierunki, po których nie bardzo wiadomo co dalej robić. Zarządzanie? Fajnie brzmi. Elita. Zarządzanie! To znaczy, że po zarządzaniu powinniśmy od razu zostać prezesem firmy! Szkoda, że tak mało ludzi po zarządzaniu zakłada własne firmy, żeby w nich zarządzać a tak wielu składa CV na wszelkie możliwe stanowiska, narzekając że nie ma pracy, "a przecież takie dobre studia kończyłem". Kierunek sam w sobie nie jest zły - złe jest podejście. Jeśli idziesz na studia, to staraj się wynieść z nich jak najwięcej wiedzy. Jeśli robisz kurs, to ucz się! Niech on Ci się przyda! Wtedy dyplom ukończenia kursu nie będzie Ci potrzebny, bo korzystając z wiedzy dajesz pracodawcy konkretne umiejętności.

Młodzieży - zastanów się co chcesz robić i dopiero wtedy zacznij to robić! Kolekcjonuj wiedzę, doświadczenie i umiejętności zamiast papierków! Daj z siebie wszystko, jeśli chcesz później czerpać z tego profity! A jeśli idziesz na studia, bo kolega tam poszedł, bo łatwo skończyć (jeszcze łatwiej nie iść na studia wcale, a też można się przydatnych rzeczy nauczyć - na własną rękę), bo papier to papier, to nie miej o sobie za wysokiego mniemania! Nie spodziewaj się kokosów, chyba że zatrudnisz się u znajomego. Jeśli papier jest Ci potrzebny do zaczepienia się w jakiejś pracy, żeby zdobyć doświadczenie - w porządku. Ale nie spodziewaj się wysokich zarobków w tym czasie. Wysokie zarobki nie należą Ci się dlatego, że masz papier!

Najgorsze jest to, że coraz częściej spotykam się ze stwierdzeniem, że należałoby powołać instytucję, która miałaby zadbać o obywateli... takie instytucje już istnieją! Istnieją i nie działają! Oddajemy Państwu lwią część naszych dochodów na służbę zdrowia, by czekać miesiąc na wizytę do lekarza, nie dostać refundacji leków ani właściwej opieki, a kiedy jest pilna potrzeba pomocy lekarskiej, to i tak musimy za nią dodatkowo zapłacić. Podczas gdy opłata za prywatną służbę zdrowia jest niższa niż płacone przez nas podatki za państwową! Gdybyśmy nie płacili ubezpieczenia zdrowotnego obowiązkowego, każdy mógłby się ubezpieczyć prywatnie. Bez dopłat, kolejek, w terminie i wygodnie. Nie tylko "bezpłatna" służba zdrowia jest gwarantowana przez Państwo - takich instytucji jest wiele i większość z nich źle działa. Należy więc dbać raczej o to, żeby nie powstawały nowe obciążenia finansowe dla obywateli, ale by obywatele płacili mniej, by stać ich było na korzystanie ze wszystkiego prywatnie, za pieniądze - nasze, uczciwie zarobione i nie odbierane przez Państwo pieniądze. Kilka rzeczy oczywiście nadal musi funkcjonować - naprawy dróg, zieleń miejska, latarnie uliczne, system prawny, z którego korzystamy i parę innych spraw. Dziwne tylko, że płacąc za te wszystkie rzeczy nie mamy prawa decydować na co nasze pieniądze są przeznaczane. Ja na przykład myślę, że ograniczenie liczby posłów wcale nie sprawiłoby, że gorzej decydowaliby o sprawach Państwowych, a taki krok byłby sporą ulga dla podatnika. Jako podatnik takiego wykorzystania moich pieniędzy bym sobie życzył.

Apel do chcących, żeby wszystkim dano za darmo - to nie jest za darmo! Płacimy za każde takie "udogodnienie" i to więcej niż ono jest warte. Każda instytucja socjalna pożera więcej niż jest warta (inaczej byłoby to finansowe perpetum mobile). Każda instytucja, która nie ma za zadanie przynosić zysk (a instytucje społeczne na tym właśnie polegają) pracuje nieefektywnie! Tak właśnie działają urzędy - nie da się policzyć zysków urzędu, bo urząd nie generuje zysków. Nie trzeba więc kontrolować kto jest tam zatrudniany, a jeśli wyznacznikiem jest ilość przyjętych petentów, to wszystkich traktuje się po łebkach, jeśli zaś ilość załatwionych spraw - najlepszą metodą jest tak skonstruować procedury, żeby to petent odwalił całą robotę za urząd i nic nie załatwił - sprawa załatwiona, bo procedura przeprowadzona do końca. W każdym z przypadków łatwo uzyskać dobre statystyki. Tylko po co? Dla opinii publicznej, bo przecież nie dla petentów.
Proste wyjaśnienie - lepiej łatać dziury w drogach, bo w budżecie są na to pieniądze co rok, niż raz zainwestować i zrobić to porządnie, bo na wszystkie drogi zabraknie wtedy pieniędzy. Gdyby dowolnej firmie komercyjnej powiedzieć, że tą sumę i tak będą dostawali co rok (bo tyle budżet Państwa przeznacza na drogi), a drogi mają być przejezdne, to w pierwszym roku wszystkie drogi załatane byłyby porządnie, za pieniądze tej firmy, a w kolejnych latach firma odbierała by pieniądze, bo w ten sposób zwrot z inwestycji byłby dużo większy niż ciągłe przejadanie wpływających kwot. Niestety - Państwo nie myśli w ten sposób i po załataniu dróg rozwiązałoby umowę z taka firmą, bo drogi są załatane, więc po co płacić. Z tego powodu żadna firma na to nie pójdzie. Ale samo Państwo mogłoby przecież tak postąpić dla oszczędności. Problem w tym, że Państwa nie stać na taka jednorazową inwestycję - łatwiej jest przeznaczać jakąś sumę co rok - w nieskończoność.

Jeśli nasza opinia się liczy, mówmy stanowcze NIE wszystkim nowym urzędom i instytucjom. Nie prowokujmy sztucznych wydatków z budżetu Państwa, bo wpływy do budżetu, to nasze pieniądze, które zarabiamy i oddajemy Państwu w podatkach. Bardziej obrazowo z wysokościami tych kwot można zapoznać się na blogu o oszczędzaniu.

środa, 27 czerwca 2012

Sukces NFZ


Od dawna już Narodowy Fundusz Zdrowia szukał oszczędności na pacjentach. "Jak by tu nie oddać pacjentom tych pieniędzy, które w nas ładują" zdawał sie mysleć cały NFZ. I oto udało się i nikt za to winić Funduszu nie może! A to za sprawą samych lekarzy.

Otóż doktorzy, nękani i pociągani do odpowiedzialności za ewentualnie błędnie wypisane refundacje na receptach postanowili zastrajkować przeciwko NFZ. Od następnego miesiąca leki refundowane będą wypisywać za pełną odpłatnościa. Szkoda tylko, że w ten sposób jeszcze bardziej zaszkodzą pacjentom i jeszcze bardziej pomogą Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Absurd! Wiele takich absurdów obserwujemy codziennie. Strajki, które przynoszą szkodę tylko strajkującym i poszkodowanym, nie dotykając samego winowajcy nie należą do wyjątku i powinny przestać nas dziwić.
Więcej na ten temat tutaj.

Czy ktoś wie, jak się z tego wypisać? Skoro leki nie będą refundowane, to czemu mam płacić w podatkach ukrytą opłatę za refundowanie tych leków? Czy nie więcej dałby strajk odwrotny - wypisywanie powiedzmy 90% ulgi na wszystkie leki refundowane bardziej zaszkodziłby NFZ i zmusiłoby Fundusz do liczenia się z lekarzami.

Zalecenie nie-lekarza: Drodzy pacjenci - jeśli potrzebujecie leków, wykupcie je przed końcem czerwca. Po pierwszym lipca przestańcie chorować!

wtorek, 26 czerwca 2012

Katastrofa Smoleńska

Wiele niezdrowych rozmów budzi temat Katastrofy Smoleńskiej. Czym jest nikomu przypominać nie trzeba, więc tego nie zrobię. Emocje budzi zarówno aspekt "Jak można wsadzić tyle ważnych, państwowych osobistości do jednego samolotu", jak i "dlaczego samolot się rozbił". Pierwsza kwestia jest bezdyskusyjna - nie można wsadzić tylu osób do jednego samolotu. Trudno mniemać, że było to podyktowane oszczędnością, patrząc jak trwonione są pieniądze podatników na przejazdy wszystkich członków rządu. Spodziewam się raczej, że podyktowane było to lenistwem. Dużo łatwiej wysłać jeden samolot z oficjelami, szczególnie że lotnisko docelowe nie jest przystosowane do przyjęcia ruchu lotniczego o dużym natężeniu. Dużo łatwiej zorganizować sam przelot a także uroczystości, jeśli wszyscy przylatują w tym samym momencie. Uproszczenia ponad procedurę. Co do samej katastrofy - tu zaczynają się schody. W XXI wieku, w dobie elektroniki, zaawansowanych technologii, czarnych skrzynek, satelitów śledzących każdy ruch, GPS-ów i innych rozwiązań umożliwiających śledzenie każdego człowieka i obiektu, nie potrafimy powiedzieć co właściwie się stało?! Teorii spiskowych powstało już co najmniej kilka, kazda śmielsza od drugiej. Powołano komisję, która i tak nic pewnego nie ustaliła. Dociekamy, maglujemy i sprawdzamy wszystko wraz ze sztabem ekspertów. A dlaczego? A w zasadzie raczej "po co"? Nie wiem czego spodziewają się te wszystkie służby, nie wiem jaką tajemnicę chcą ujawnić, ale najważniejsze, że nie wiem co chcą z tą wiedzą zrobić. I oni najwyraźniej też nie wiedzą. Jedyną sensacyjną wiadomością, którą najwyraźniej starają się odkryć ci wszyscy specjaliści jest to, że Rosja przygotowała zamach na Polski Rząd. Bzdura! Nie wiem co Rosja miałaby z takiego posuniecia, pewnien natomiast jestem, że nie podjęłaby takich działań bez powodu. Co zaś jest chyba sednem problemu, to pytanie - jeśli już udowodnimy, ze Rosja wykonała zamach na Polski Rząd, z pełną premedytacją i zamordowała tych wszystkich ludzi, to czy zamierzamy coś z tym zrobić? Wypowiemy Rosji wojnę? Nie - nie wypowiemy. Więc może przestańmy szperać i dociekać i przyjmijmy, że był to wypadek, bo to najbardziej prawdopodobna hipoteza - wszyscy zgineli i nie ma już kogo obwiniać. Szperając ryzykujemy, że natkniemy się na coś i będziemy musieli coś z tym zrobić... a nie umiemy.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Kontrowersje na Euro 2012


Jak każda większa międzynarodowa impreza, także i Euro 2012 Polska - Ukraina budzi wątpliwości, dzieli zdania, emocjonuje. Czym jednak najbardziej emocjonują się kibice, komentatorzy? O czym jest głośno?

Dlaczego Hiszpanie nie śpiewają hymnu?


Głośny ostatnio temat, który zaistniał już w czasie meczu Hiszpania - Włochy. Dlaczego piłkarze Hiszpańscy nie śpiewają swojego hymnu narodowego, podczas gdy inne drużyny robią to głośno i z zaangażowaniem? Odbyła się nawet dyskusja, w której postawiono co najmniej kilka hipotez. A rozwiązanie problemu jest prostsze niż by się zdawało. Otóż, Hiszpanie nie śpiewają swojego hymnu, gdyż nie ma on słów. To znaczy ma - nawet kilka kompletów, rzecz w tym, że oficjalnie zatwierdzona jest jedynie melodia, a słowa zmieniają się, lecz nigdy nie zostały zatwierdzone jako oficjalne słowa hymny Hiszpanii. Zanim więc wyciągniemy wnioski, zanim śmiać się będziemy z nieuków Hiszpanów, którzy nawet słów nie znają, którzy nie chcą śpiewać - zgłębcie problem.

Bramka Ukraińców przeciwko Anglikom


Ta sytuacja budzi najwięcej kontrowersji, więc warto się przyjrzeć jej bardziej. Powtórka pokazuje jednoznacznie - piłka całym obwodem minęła linię bramki, czyli bramka padła. Nie mamy wątpliwości co do tych faktów. Dlaczego została nieuznana? Czy dlatego, że był spalony? Nie, bo spalony nie został odgwizdany. Dlaczego więc? Powód jest prosty - jest to ewidentny błąd sędziego bramkowego. Ważne w tej sytuacji jest to, czy w takim wypadku funkcja sędziego bramkowego w ogóle ma rację bytu? Przecież powołana została w celu rozstrzygania głównie właśnie takich sytuacji. W czasie tych finałów, jak dotąd w 28 meczach, taka sytuacja zdarzyła się raz i ... ten raz sędzia zawiódł. Kontrowersja nie powinna więc dotyczyć tego czy uznać bramkę, tylko czy funkcja sędziego bramkowego ma rację bytu. Bramki uznać nie można, bo tak zadecydował sędzia. Sędzia jest elementem gry wpisanym w zasady i trzeba umieć grać w tą grę uwzględniając i ten czynnik, pamiętając, że sędzia nie ma podglądu i musi decydować na boisku (i to także jest element zasad).

Koko Koko Euro Spoko



I drobiazg - Hymn Polskiej Reprezentacji, który ani razu nie zabrzmiał na trybunach, ani razu podczas transmisji. Powód? Plagiat! A wystarczyło sprawdzić przed dopuszczeniem do konkursu. Fuszerka. Dobrze, że Hymn Polskiej Reprezentacji zupełnie nie był potrzebny i jako tani chwyt marketingowy został... zignorowany.

sobota, 23 czerwca 2012

Matura i Wyższe uczelnie

Nie wiedzieć czemu utarło się przekonanie, że maturę musi mieć każdy. Ba - uważa się nawet, że każdy powinien mieć szansę iść na wyższą uczelnię (mam tu na myśli przekonanie, że każdy powinien iść na studia, nawet jeśli ich nie kończy). Przecież Matura to egzamin dojrzałości! Powinna być egzaminem, a zatem odsiewać część osób, a przepuszczać nielicznych - tych lepszych. Jeśli za dużo ludzi zdaje maturę, to znaczy że jest ona zbyt łatwa - egzamin taki niczego nie sprawdza, a zatem nie ma sensu. Skoro istnieje taki egzamin i konsumuje on bezsprzecznie jakieś fundusze, a jedynym jego zadaniem jest zapewnienie wszystkim absolwentom świadectwa maturalnego, to zrezygnujmy z egzaminu i rozdajmy świadectwa wszystkim - efekt ten sam, a taniej. Jeśli już mamy egzamin maturalny, korzystajmy z niego by Ci, którzy zdają mieli z czego się cieszyć!
Kolejną sprawą są uczelnie, które niczego nie uczą, nie mają rozsądnych zasad programowych, wypuszczają na ulice rzesze przyszłych bezrobotnych. Nie są to wszystkie uczelnie oczywiście, ale jest ich sporo. Przekonanie, że w Polsce nie ma pracy wcale nie jest w 100% prawdziwe - problemem jest to, że przy takiej ilości uczelni pracodawcy trudno jest znaleźć odpowiedniego pracownika - wszak wszyscy mają dyplomy i niezbędne kwalifikacje. Dlatego pracodawcy wymyślają coraz wymyślniejsze zasady rekrutacji, coraz wyższe wymogi. Co bowiem znaczy dyplom, kiedy ludzie z mgr przed nazwiskiem nie potrafią opanować podstawowej obsługi komputera, większość nie przeczytała w życiu żadnej książki a na pytanie w jakim zawodzie się kształcili większość odpowiada, że w zasadzie to nie wie... Do prac fizycznych ludzi nie brakuje - zawsze znajdą się tacy, którzy widzą tu swoją szansę. Brakuje natomiast specjalistów techników i to w zasadzie w każdej branży. Dlaczego spawacz zarabia więcej od inżyniera? Bo ludzi z tytułem "inżyniera" (celowo nie mówię, że inżynierów - żeby być inżynierem trzeba sobą reprezentować znacznie więcej niż piszą na kawałku papieru) jest więcej niż spawaczy. Czy naprawdę wszyscy muszą mieć wyższe wykształcenie? Czy naprawdę uczelnie muszą to wykształcenie wmuszać w młodych ludzi? Widocznie muszą skoro wmuszają - uczelnie prywatne mają pieniądze dzięki tym ludziom. Mają lepsze kampusy, lepsze komputery, lepszy sprzęt laboratoryjny, a często tych samych wykładowców. Niestety system oceniania nie jest ten sam, wymogi nie są te same. I nigdy nie będą.
Młodzi ludzie robią teraz tysiące testów w poszukiwaniu dobrej pracy. Świetnie! Szkoda tylko, że duża część tych ludzi z dyplomami MUSI kończyć dodatkowe kursy, żeby sprostać wymaganiom, a wtedy są bardziej pożądanymi pracownikami przez pracodawce, bo mają lepsze CV. Nie oszukujmy się - dobre CV to podstawa do wezwania na rozmowę kwalifikacyjną. Mamy więc sytuację, kiedy lepiej skończyć kilka różnorodnych szkół i kursów, które nie muszą nic dawać niż kończyć dobrą, renomowaną i przede wszystkim skuteczną uczelnię, która da nam dobrą i pewną pracę, ale dopiero kiedy przebijemy się do rozmowy kwalifikacyjnej przez górę "lepszych" CV. Za to dostając pracę w dobrej firmie, kierowanej przez fachowców mamy szansę coś osiągnąć, pracujemy pewnie i twórczo, podczas gdy koledzy po "podejrzanych" uczelniach albo zatrudnią się po znajomości, albo cały czas będą bać się o swoją pozycję, a to dobru firmy nie służy. Nie wierzycie? Sprawdźcie jak pracują urzędy, w których jakiś czas temu utknęli ludzie po "studiach" kończonych dla wpisania CV, którzy boją się podjąć jakakolwiek decyzję zasłaniając się przepisami.
Apeluję do ludzi, którzy szukają uczelni - złóżcie papiery na dobre uczelnie! Nawet jeśli ich nie skończycie będziecie lepszymi fachowcami niż koledzy po nie-wiadomo-czym. Kursy możecie zrobić takie jak każdy. A jeśli już decydujecie się, że trudne studia nie są dla Was, a chcecie dobrą pracę - wykształćcie się na fachowca w jakiejś dziedzinie, bez studiów.

piątek, 22 czerwca 2012

Ćwierćfinał Euro 2012 - Czechy - Portugalia

Mecz Czechy - Portugalia, który odbył się 21.06.2012r. na Warszawskim Stadionie Narodowym nie wypadł poza ramy tych mistrzostwa - wszak padła bramka, rezultat końcowy to 1:0 dla Portugalii. Ale czy mecz był "dobry"? Nie - był to jeden z nudniejszych i najbardziej nużących pojedynków. Miałem wrażenie, że obok zmęczonych bieganiem piłkarzy męczyli się selekcjonerzy a nawet kibice. Oczywiście na stadionie odbiera się to inaczej, jest się w centrum wydarzeń, ale przed telewizorem? Gdzie mu do widowiskowego pojedynku Ukrainy z Anglią w ostatniej kolejce fazy grupowej?

Przede wszystkim Portugalia gra na jednego piłkarza - Christiano Ronaldo, który gra średnio przez cały mecz, ale udaje mu się zabłysnąć jedną czy dwoma akcjami. Rozumiem, że na tym polega taktyka i ze jak dotąd ta taktyka się sprawdza (swoją drogą musi być niezły, skoro wszyscy wiedzą, że podanie będzie do niego a jednak ucieka obrońcom), jednak wszystkie strzały Portugalii nie wykonane przez Ronaldo mijały bramkę o kilometry. Brakowało mi finezji i zaskoczenia w grze tej drużyny.

Czechy natomiast grały pod presją, bez polotu, który obserwowaliśmy w fazie grupowej. Łatwo tracili piłkę, nie potrafili zbudować kontrataku ani doprowadzić do sytuacji podbramkowej, których Portugalia miała kilka. Zdecydowanie wyróżniającym się graczem tej drużyny był bramkarz Petr Cech. Tak jak w poprzednich meczach nie zachwycał - bronił przeciętnie jak na najlepszego bramkarza reprezentacji, tak wczoraj dwoił się i troił - nie miał może za dużo okazji do pokazania bramkarskiego kunsztu, jednak te kilka sytuacji wystarczyły, żeby zaobserwować klasę i opanowanie goalkeepera Czeskiej drużyny. Najpiękniejszym pokazem umiejętności popisał się przy ostatnim strzale, kiedy to Ronaldo skutecznie zasłonił mu cały widok, a jednak Cech skutecznie i pewnie obronił strzał.

Czesi przegrali - szkoda. Trzeba jednak powiedzieć, że w tym meczu Portugalia dominowała i zasłużenie przeszła do półfinału.

czwartek, 21 czerwca 2012

Urodziłem się w Polsce, tu chcę mieszkać i pracować

Jechałem dzisiaj autobusem, bezpośrednio za mną siedzieli inni pasażerowie - kobieta i mężczyzna. Podczas tej krótkiej podróży, udało mi się zasłyszeć o czym rozmawiali (nie - nie podsłuchiwałem, ale trudno było nie usłyszeć). Mężczyzna, niezadowolony najwyraźniej z sytuacji w kraju, streszczał kobiecie zaobserwowane nieprawidłowości. Chciałem tutaj przytoczyć kilka opinii które wyraził - uważam je za cenne, a przede wszystkim nie jest to takie ot tak ględzenie.

Piłka Nożna

Pierwsza sprawa o jakiej rozmawiali to z uwagi na trwające finały Euro 2012 sytuacja w Polskiej Piłce Nożnej. Niedopuszczalne jest, by piłkarze dostawali premię bez względu na wynik. Owszem - grają dla kibiców, ale granie w piłkę to jest jednak ich praca. Trenują właśnie na tego typu zawody, dostają za to godziwe pieniądze (starczy porównać do średniej krajowej, a przecież nie robią nic nadzwyczajnego - ot grają w piłkę. Grali ładnie, ba - powiedziałbym że pięknie, ale niestety to jest sport i liczą się wyniki. W piłce nożnej nie ma not za styl! Nagradzanie ich za przegraną jest niemoralne - to tak jakby dawać pracownikowi premię za to że w ogóle przyszedł do roboty.

Autostrady

Kolejnym poruszonym tematem, była budowa autostrad. Tu kwestia także jest bezdyskusyjna - firmy wykonawcze wywiązały się z umów, wybudowały drogi, które zostały odebrane i oddane do użytku i trzeba im za to zapłacić, a nie szukać ustaw (lub wręcz starać się je stworzyć i przeforsować), które pozwolą na ograniczenie tych wypłat. Ci ludzie zarobili swoje pieniądze uczciwie, nie wypłacenie ich to złodziejstwo i tak należy to traktować. Oni nie pracowali charytatywnie - oni pracowali komercyjnie, a stara się ich okraść, udowodnić, że im się nie należy. To nie powinno tak działać.
Człowiek w autobusie dodał jeszcze, że firmy te nie strajkowały w czasie Euro 2012, nie blokowały dróg i autostrad przez siebie wybudowanych, ponieważ to są przyzwoici ludzie i nie chcieli zakłócać pięknej, międzynarodowej imprezy odbywającej się w ich ojczyźnie, co jest postawą patriotyczną, a przez władze odebrane zostało jako oznaka słabości.


Podobało mi się, ze wypowiadając się o budownictwie mówił "Ja się na budownictwie nie znam, ale czytałem" lub "Nie mnie oceniać, bo nie jestem specjalistą". W naszym kraju w czasie Euro 2012 wszyscy stali się specjalistami od Piłki Nożnej, w szpitalu każdy staje się specjalistą od medycyny a w warsztacie mechanikiem. Czasem warto zaznaczyć, że opinia którą wyrazamy nie jest opinią specjalistyczną. Przyznajmy się czasem, że zgadzamy się z jakąś opinią pomimo naszego laicyzmu w danej kwestii, bo może to spowodować, że opinia stanie się jeszcze bardziej wiarygodna.
Najbardziej jednak uderzyło mnie to, że na insynuacje, że skoro jest źle to przecież zawsze można wyjechać odpowiedział: "Czeka Irlandia, Anglia? Proszę Pani, ja jestem Polakiem, w Polsce się urodziłem, tu chcę mieszkać i pracować!". Też to czuję. Dlaczego miałbym wyjeżdzać?