sobota, 17 października 2015

Lekceważenie Przeciwnika

Wiele ostatnio słyszałem na temat przeciwników Polski w kontekście piłkarskim, ale spostrzeżenia mają zastosowanie w każdej dziedzinie życia, w której istnieją przeciwnicy czy też wrogowie - od wojen poprzez sporty aż do kłótni w internecie.

Wszędzie tam, gdzie występuje rywalizacja, prędzej czy później pojawiają się stwierdzenia typu "jest dla mnie za słaby", "to taki nikt", "jest do niczego". Zawsze mnie bawiło to, w jak nieumiejętny sposób adwersarze obrzucają się takimi stwierdzeniami zupełnie na poważnie. Jeśli ktoś nie jest dla mnie przeciwnikiem (lub partnerem, choćby do rozmowy), oznajmiam mu to, po czym przestaję z nim konkurować - w końcu skoro jestem ponad, to nie ma sensu tego udowadniać, bo i komu? Temu, kto nie jest tego godzien? 

Stwierdzanie zatem, że przeciwnik jest "nikim", to jednocześnie przyznawanie się, że sami rywalizujemy z bardzo słabymi przeciwnikami. Jak to o nas świadczy? Że nie stać nas na lepszych! Lepiej doceniać przeciwnika, bo w ten sposób podnosimy własny prestiż, a po wygranej będziemy mogli powiedzieć, że zwalczyliśmy taaakiego wroga! Zwycięstwo nad kimś niegodnym mierzenia się z nim to żaden prestiż.

Inną sprawą jest to, że czasami zdarza się nam przegrać (szczególnie, jeśli my o wrogu mówimy, że nie warto o nim wspominać, ale on mówi to samo o nas - któraś strona będzie musiała przełknąć gorzką pigułkę przegranej). Co wtedy? Pokonał nas taki nikt? Może lepiej, gdybyśmy stworzyli wrażenie, że to trudny przeciwnik, z którym nie wstyd przegrać, zamiast zwalać na sędziego czy zamknięty dach na stadionie?

Tak więc z przeciwnikiem docenionym wygrana cieszy bardziej, a przegrana boli mniej. Z przeciwnikiem lekceważonym wygrana to norma, natomiast przegrana to wstyd. Bilans chyba mówi sam za siebie.

Poza wszystkim, nielekceważenie przeciwnika jest oznaką kultury, ale to oczywiście w świecie kulturalnych ludzi, a nie zawsze na takiego adwersarza trafimy. Więc pamiętajcie - nie kłóćcie się z idiotą, bo was sprowadzi do swojego poziomu i wykończy doświadczeniem.

piątek, 9 października 2015

Nowi Bezglutenowi

Ostatnio dużo słyszy się o osobach uczulonych na gluten lub przebywających na diecie bezglutenowej z powodu zdrowia, mody, czy chęci schudnięcia. Hasła modne, ale większość z nas nie wie nawet czym jest gluten, nie mówiąc już o tym, co powoduje. W poniższym tekście postaram się w jak najmniej naukowy sposób wyjaśnić, czym właściwie jest złowrogi gluten i w jaki sposób działa na nasz organizm.

Co to jest Gluten?

By odpowiedzieć sobie na to pytanie, potrzeba niestety kilka naukowych słów. Gluten jest to mieszanina białek roślinnych, znajdująca się w niektórych zbożach. To właśnie ona sprawia, że surowe ciasto jest klejące. Gdyby wyodrębnić z ciasta sam gluten, co można robić poprzez wymycie skrobi z surowego ciasta, miałby on konsystencję gumy do żucia i kleiłby się do wszystkiego.

Jak działa gluten?

Teraz, kiedy już potrafimy sobie wyobrazić tę złowrogą substancję, łatwiej nam będzie uzmysłowić sobie, co gluten robi we wnętrzu naszego przewodu pokarmowego. Po zmieszaniu z płynami (szczególnie z produktami mlecznymi), masa na bazie glutenu przyjmuje konsystencję budyniu, dokładnie oblepiającego wnętrze naszego układu pokarmowego. To z kolei sprawia, że soki trawienne, wydzielane przez ścianki żołądka i jelit, zanim dotrą do spożytego pokarmu, muszą się najpierw przedrzeć przez warstwę glutenowego budyniu, co opóźnia cały proces trawienia. W skutek tego, pokarm dłużej zalega w układzie pokarmowym, a do tego nie jest trawiony tak dokładnie, jak miałoby to miejsce w niezanieczyszczonym środowisku. Do organizmu trafia mniej substancji odżywczych, więc musimy jeść więcej i więcej. To w oczywisty sposób wpływa na przybieranie na wadze, dlatego właśnie dieta bezglutenowa jest tak skuteczna, a przy tym jest to jedna z najzdrowszych i najbardziej racjonalnych diet.

Ile to kosztuje?

Panuje opinia, ze produkty bezglutenowe są dużo droższe od zwykłych. Jest to prawdą tylko po części. Faktycznie kupując w sklepie produkty opatrzone znaczkiem „nie zawiera glutenu” są kilkakrotnie droższe niż te, które znaczka nie posiadają. Jest jednak cała gama produktów, w których zawartość glutenu ogranicza się do ilości, które trafiły doń w czasie procesu produkcji. W takim przypadku, glutenu w produkcie jest na tyle mało, że problem mogą z nim mieć jedynie osoby na gluten uczulone (około 1% populacji), ale nie przeszkodzi tym, którzy chcieliby wprowadzić do jadłospisu dania bezglutenowe, by oczyścić organizm z tej substancji. Warto więc zrezygnować z produktów z białej mąki, gdyż zawiera ona najwięcej glutenu, a przejść na przykład na mąkę ryżową czy kukurydzianą, nawet jeśli nie posiada oznaczenia „gluten free”. Pamiętajmy jednocześnie, że gdy oczyścimy przewód pokarmowych z oblepiającego go glutenu, zaczniemy jeść mniej i wykorzystywać więcej substancji odżywczych z pożywienia, zatem zmaleje ilość kupowanego jedzenia, co poza obwodem talii będzie miało także wpływ (choć odwrotny) na grubość portfela.

Czy istnieje smaczna dieta bezglutenowa? Dieta bezglutenowa nie musi być niesmaczna. Ba – większość ulubionych dań (choć nie wszystkie – to prawda) da się przyrządzić w sposób bezglutenowy tak, by ich smak nie ucierpiał. Co prawda potrzebować będziemy więcej czasu, by więcej dań przygotowywać w domu, z podstawowych składników, zamiast kupować gotowce. Ale to także wyjdzie nam na zdrowie, gdyż jednocześnie zmniejszymy ilość pochłanianych konserwantów, o których przecież wiemy, że są niezdrowe. Receptury potraw bezglutenowych można znaleźć na sieci w wielu miejscach. Sprawdzone przeze mnie przepisy na dania bezglutenowe znajdują się tutaj. Nie bójmy się zatem diety bezglutenowej i cieszmy się rezultatami, bo jest to jedna z najmniej wymagających i przykrych diet, jakie istnieją. Do tego nie ma kruczków – wszystkie jej aspekty są zdrowe i nie trzeba jej przerywać, by odbudować w organizmie coś, co przypadkowo zniszczyliśmy, jak zdarza się w przypadku innych diet. Nie zaszkodzi nam nawet, jeśli raz na jakiś czas, w związku ze szczególną okazją pofolgujemy sobie. Nie zdążymy bowiem na tyle zanieczyścić przewodu pokarmowego glutenem, by miało to długotrwałe skutki, a organizm szybko sam oczyści się, gdy przywrócimy mu dietę bez glutenu.