poniedziałek, 21 września 2015

Operatorzy Amatorzy

Dzięki uprzejmości przyjaciela, byliśmy w sobotę na koncercie Roxette. Przed występem grały jeszcze inne (polskie) zespoły, ale przyznać trzeba, że to właśnie szwedzki duet wraz z ekipą stworzyli niepowtarzalny nastrój i porwały do zabawy tysiące osób. Temu się jednak nie dziwię, bo grali wspaniale.



Dziwi mnie coś innego - wśród rzeszy ludzkiej, znalazło się kilkadziesiąt (zapewne więcej) osób, które będąc na koncercie na żywo, zamiast cieszyć się bliskością świetnych muzyków, wolało oglądać cały występ na kilkucalowym ekraniku swojego telefonu. O co w tym chodzi?

Jedna dziewczyna zaraz przed nami nieustannie robiła kilkunastosekundowe filmiki, wrzucała na facebooka i natychmiast brała się za robienie kolejnego. Chłopak obok kręcił wszystkie piosenki. Może to i stanowi jakąś pamiątkę, ale jakość filmu wykonanego telefonem na ciemnym stadionie, na elektronicznym zoomie (bo przecież w telefonie nie mieli optycznego) nie będzie taka, byśmy chcieli obejrzeć powtórnie cały koncert - wystarczy nagrać fragment utworu, jeśli ktoś musi mieć jakąś pamiątkę (poza biletem). 

A jednak sporo "operatorów amatorów" nagrywało cały koncert, nieustannie patrząc na artystów poprzez niewielkie ekrany swoich telefonów, tracąc wszystko, czym koncert właściwie jest. Nie oszukujmy się - na koncert (szczególnie na Stadionie Narodowym, gdzie akustyce daleko do ideału) nie chodzi się dla idealnego brzmienia, ale dla bliskości swoich ulubieńców i zabawy wśród tłumu entuzjastów. Pani, która upominała tańczące pary, że na nią wpadają, stojąc w tłumie z telefonem nad głową chyba nie czuła tej atmosfery. A do tego zasłaniała scenę stojącym za nią. Z pewnością teraz siedzi i oglądając swoje "dzieło" przeżywa na nowo każdą (straconą) chwilę.

czwartek, 17 września 2015

Drzewa przy Drodze

Pewien dobrze wszystkim znany rajdowiec stara się doprowadzić do wycinki wszystkich przydrożnych drzew. Pomysł uzasadnia tym, że w Polsce co roku ginie wielu kierowców, którzy wypadając z drogi rozbijają się właśnie na tych drzewach. Kiedy drzewa się wytnie - problem zniknie.

W Polsce ginie też sporo osób potrąconych przy drodze przez samochody, potrąconych na pasach i chodnikach. Wypadki zdarzają się na skrzyżowaniach i to zarówno tych równorzędnych jak i oznakowanych pierwszeństwem a nawet takich, z sygnalizacją świetlną. Często kierowcy powodują wypadki niewłaściwie zmieniając pas ruchu oraz jadąc pod prąd, na przykład podczas wyprzedzania. W tych wypadkach śmiercionośne drzewa nie uczestniczą. We wszystkich za to uczestniczą pojazdy mechaniczne - głównie samochody. Może więc zabronić używania samochodów?

Prawda jest taka, że przyczyną większości tych wypadków jest nadmierna prędkość, niedostosowana do warunków na drodze i umiejętności kierującego. Jeśli kierowca jedzie drogą, to żadne drzewo rosnące obok drogi go nie zabije. To samochód musi wypaść z szosy, by uderzyć w drzewo. Moglibyśmy wyasfaltować cały kraj, a wypadki i tak by się zdarzały. Może więc przestać kręcić kampanię przeciwko drzewom, a zająć się kierowcami? 

Jeśli ktoś boi się jeździć drogami, przy których rosną buki czy wiązy, to może dzięki temu zwolni. Może chociaż wizja nagłej śmierci na pobliskim dębie podziała na wyobraźnię kierowcy, który zdejmie nogę z gazu i nie przejedzie z pełną prędkością przez przejście dla pieszych w pobliżu szkoły. Każdy sposób, by wymusić takie zachowanie jest dobry - w takim celu stosuje się sztuczki spowalniające prędkość przejeżdżających samochodów.

A jeśli Pan rajdowiec życzy sobie zapie...lać ile fabryka dała po drogach, przy których nic nie rośnie, to niech uda się na tor i robi to tam. Ja wolę się czuć bezpiecznie wiedząc, że z jakiegoś powodu ktoś nie będzie wciskał do dechy pod moim domem, czy gdziekolwiek indziej, gdzie mogę przebywać ja lub moja rodzina.