poniedziałek, 24 czerwca 2013

Show!

Wczoraj (formalnie już dzisiaj) w nocy obejrzałem spacer Nicka Vallenda po linie przewieszonej nad Wielkim Kanionem. Byłem ciekaw - nigdy nie widziałem w telewizji wydarzenia niebezpiecznego, a taki spacer, bez zabezpieczenia do bezpiecznych nie należy.

Co mogę powiedzieć? Sam spacer był nudny. Trwał prawie 23 minuty, w czasie których pokazywany był linoskoczek, kroczek po kroczku przechodzący nad rozpadliną. Dobrze chociaż, że widoki ładne. Gdyby taki wyczyn realizowany był w Polsce cale wydarzenie byłoby wyjątkowo nudne, świecące od sponsorów, pokazane w urywkach a do tego tuż przed wyruszeniem ekspert od BHP kazałby mu założyć uprząż i rozwinąć siatkę bezpieczeństwa. Tu jednak czuć było rozmach. Sam spacer poprzedzony był ponad półtoragodzinną audycją na żywo, ukazującą przygotowania, wywiady z członkami rodziny, historię siedmiu pokoleń Vallendów, raporty pogodowe, klimatyczne, realizatorskie, techniczne na temat liny, opis wszystkich niebezpieczeństw a nawet wspólną modlitwę całej rodziny. Po tym wszystkim już tylko "hop na linę" i 23 minuty później Nick zeskakuje ponad 400 metrów dalej, po drugiej stronie Kanionu (właściwie po pierwszej, bo wystartował po drugiej).

Niby nudne wydarzenie, które zainteresuje jedynie pasjonatów. Niby wyczyn cyrkowy, ale wyjątkowo mało widowiskowy jeśli chodzi o całokształt (co innego przez minutę popatrzeć na gościa na linie nad Wielkim Kanionem a co innego oglądać każdy jego krok), niby wielkie wydarzenie, ale tego typu o którym czytamy krótką notkę prasową, a jednak przy odpowiedniej oprawie dało się z tego zrobić wcale interesujący show. I o to chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz