Jak wiadomo system eWUŚ (Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców) kosztował podatników (bo przecież nie rząd) okrągłe 13 mln PLN. Wydawałoby się, że chodzi o to, by system weryfikował ubezpieczonych i nie zezwalał na leczenie tych, którzy wbrew przepisom ubezpieczyć się nie chcieli, co jest w naszym kraju dość trudne, a zatem ubezpieczeni są prawie wszyscy.
System funkcjonuje już ponad 2 i pół roku, gromadząc dane na temat osób, które nie ubezpieczyły się, a skorzystały w tym czasie z jakiejś formy leczenia. Pierwsze co mnie zdziwiło to to, dlaczego znaleźli się tacy, którzy pomimo bycia nieubezpieczonymi, pomimo funkcjonowania systemu, przedarli się przez zasieki i dostali do lekarza. Jakim cudem, skoro system eWUŚ miał zapobiegać właśnie takim sytuacjom?
Dane mówią wszystko - system eWUŚ "wykrył", że ludzie nieuprawnieni naciągnęli NFZ na 1,2 mln PLN*(co stanowi niecałe 10% kosztu systemu). Nawet, gdyby wszystkie te pieniądze udało się odzyskać, to i tak nie pokryłoby kosztu wdrożenia systemu. Ale na odzyskanie ich szans nie ma, bo w większości przypadków brak jest podstawy prawnej, by próbować wyegzekwować zwrot kosztów. Na 700 000 wniosków, pieniądze udało się odzyskać tylko w 174* przypadkach (0,02%) a ich całkowita wartość to około 60 000 PLN.
Rzeczywistość potwierdza teorię - kosztujący 13 000 000 PLN system odzyskał 60 000 PLN (mniej niż 0,5%). Taniej byłoby zwyczajnie uznać, że wszyscy Polacy mają prawo do ubezpieczenia i przeznaczyć te 13 milionów na leczenie nieubezpieczonych. Ale Polska to kraj kontroli i wolimy wydać górę złota, by wiedzieć kto nas okrada... a później mimo to dawać się okradać, ale już w pełnej świadomości.
* Dane za "Dziennikiem Gazetą Prawną", 9 lipca 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz