czwartek, 7 lutego 2013

eWUŚ

Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców, to system, wprowadzony prze NFZ w celu weryfikacji pacjentów pod względem uprawnienia do leczenia. Niby wszystko poprawnie, bo dlaczego miałoby nie być (skoro informacje o funkcjonowaniu eWUŚ pochodzą od NFZ, które samo go wprowadziło). 

Zastanówmy się jednak nad prawem bytu takiego systemu w kraju, w którym każdy obywatel ma obowiązek odprowadzać składki ubezpieczeniowe. Jest to weryfikowane podczas każdej wypłaty wynagrodzenia, a więc możemy śmiało założyć, że każdy obywatel ma prawo do opieki zdrowotnej i obowiązek odprowadzania składek na ten cel (co jest sprawdzane). Państwo Polskie, za pieniądze podatników wprowadziło więc kolejny system, dublujący już istniejący, który będzie weryfikował kto do świadczeń ma prawo (choć podobno prawo ma każdy obywatel). Osobiście uważam, że dużo mniejszym kosztem byłoby leczenie tych nieubezpieczonych niż wdrożenie i obsługa tego systemu. Nikt przy zdrowych zmysłach bowiem nie podda się dobrowolnie leczeniu w Polskim Szpitalu, chyba że będzie mu ono bezwzględnie potrzebne. A ten, kto bezwzględnie wymaga opieki medycznej i tak ma do niej prawo (bez względu na odprowadzanie składek). Co ma więc na celu system eWUŚ? Otóż po raz kolejny - wyprowadzenie pieniędzy przeznaczonych na konkretny cel (na służbę zdrowia) i przekazanie ich na cel inny (cyfryzacja). W ten sposób pod płaszczykiem ubezpieczenia zdrowotnego śmiało można finansować inne cele, a obywatelowi po raz kolejny nic do tego. Dodatkowo państwo ma kolejny aparat kontroli i inwigilacji - ingerowania w życie obywateli. W oszczędności nie wierzę. 

Czy na prawdę nikt nie zorientował się ile płaci na ubezpieczenie miesięcznie i ile miesięcznie (średnio) wykorzystuje z tej kwoty? Jeśli z mojego ubezpieczenia, z którego nie korzystałem od pięciu lat, nie korzystał też nikt inny, to gdzie się podziały te pieniądze? Podobno leczymy tylko ubezpieczonych, a do lekarza nie można się dostać - znajomi próbowali i ze względu na zdrowie zmuszeni byli udać się do placówki prywatnej, gdzie koszt był mniejszy niż co miesiąc pobierany z uwagi na składkę ubezpieczeniową. Wizyta u kardiologa w publicznej służbie zdrowia to już ponad rok oczekiwania (po pół roku, tydzień przed planowaną wizytą, okazało się, że wyczerpał się limit na dany rok. Szkoda, że limit wpłat na ubezpieczenie zdrowotne pobieranych od obywateli jeszcze nigdy się nie wyczerpał).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz