niedziela, 19 sierpnia 2012

Czy obawiać się portali społecznościowych

Rok temu w Londynie miały miejsce zamieszki na wielką skalę. Policja obawiała się, że chuligani organizują się za pomocą portalu społecznościowego (Twittera) do tego stopnia, że szef londyńskiej policji Tim Godwin  oświadczył, że serwis powinien zostać zamknięty. Wzbudziło to oczywiście falę krytyki, głosów o ograniczeniu wolności słowa, żywiołowej dyskusji w mediach. Tak żywiołowej, że "The Guardian" wraz z "London School of Economics" zbadało ponad 2,5 miliona wpisów dotyczących zamieszek. Okazuje się, że społeczność faktycznie organizowała się w związku z zamieszkami, ale po to, by sprzątać miasta po zamieszkach. Po to, by społecznie, charytatywnie przywrócić porządek na ulicach. Serwis pomógł też poprzez ostrzeganie mieszkańców poszczególnych dzielnic przed niebezpieczeństwem ze strony plądrujących sklepy grup. 
Obawy okazały się płonne - tak jak w przypadku ustawy o ACTA - władze powinny uświadomić sobie, że większa część społeczeństwa to uczciwi ludzie, którzy wszystkich dostępnych środków przekazu używają w uczciwych celach. Szczucie swoich obywateli, podejrzewanie ich o najgorsze instynkty i oskarżanie tak na wszelki wypadek o co tylko się da najlepiej świadczy o złych intencjach naszej władzy. Nie wiem, czy mierzą wszystkich swoją miarą, czy też mają na sumieniu tyle, że cały czas wydaje im się, że ktoś na nich czyha, ale cenzura, zamordyzm i ogólna inwigilacja nie sprzyjają rozwojowi zdrowego, bezpiecznego państwa a raczej totalitarnego państwa policyjnego. Więcej zaufania - odpuśćcie obywatelom i zajmijcie się szukaniem prawdziwych przestępców. Lepiej byłoby się skupić na poprawieniu wizerunku władz, a zacząć proponowałbym od policji. Chwilowo wśród młodzieży policjant nie kojarzy się dobrze, a poprzez typową pracę policji ta grupa cały czas się powiększa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz