Będąc ostatnio na zamkniętym osiedlu zauważyłem tam karteczkę "psy wyprowadzać poza teren osiedla". Rozejrzałem się po osiedlu - trawa. W terenie miejskim psy i tak wyprowadzamy na smyczy, więc nie ryzykujemy staranowania przez pupili nielicznych rabatek. O co więc chodzi z tym wyprowadzaniem psów poza teren osiedla (a zatem na teren osiedli otwartych, bez ogrodzonego przyległego terenu)?
Zapytałem mieszkającą tam osobę (nie posiadającą psa) i dowiedziałem się, że chodzi o to, że sąsiedzi nie życzą sobie, by posiadacze zwierząt zanieczyszczali ich teren. Odparłem, że przecież po psie i tak się sprząta, ale usłyszałem, że "to i tak wypala trawę". A więc na zamkniętym osiedlu panuje oficjalna zgoda, by właściciele psów wypalali trawę tym, którzy mieszkają poza tymi osiedlami. Ich nie trzeba pytać, czy życzą sobie, by właściciele psów z zamkniętych osiedli zanieczyszczali ich trawniki.
Czyż to nie urocze? Wszystkie budynki mają "swoje trawniki", ale ludzie mieszkający w budynkach nieogrodzonych wyprowadzają psy przed dom, gdzie psy "wypalają swoją trawę" a ci z zamkniętych osiedli u siebie nie brudzą, za to poza osiedlem nie widzą problemu. Mnie to kojarzy się z wylewaniem zawartości nocników przez okno. W świetle wchodzącej ustawy śmieciowej i zachowania ludzi, spodziewam się wylatujących przez okno worków ze śmieciami. Z dala od swojego lokum, najlepiej na ulicę, bo to przecież terytorium niczyje.
Niestety taka natura ludzka- pozbyć się problemu na cudzym terenie. U mnie w mieście są specjalne placyki do wyprowadzania psów, takie z "pakietami ratunkowymi" (których prawdę mówiąc od trzech lat nie widziałam pełnych).
OdpowiedzUsuńZe śmieciami inna sprawa, ale fakt faktem, że od początku lipca wszędzie gdzie się da są śmieci ;/