Widziałem jakiś czas temu reklamę dezodorantu "48-godzinna ochrona", a ostatnio nawet "Ochrona 72h". O co w tym chodzi? Bo jeśli o to, że spryskany dezodorantem mogę przez trzy doby nie myć się tylko ładnie pachnieć, to jest to co najmniej chore. Większość ludzi, których znam myje się przynajmniej raz na dobę. Domyślam się, że na tyle dokładnie, by wraz z brudem usunąć i dezodorant, który powinien tam być, żeby chronić. Mamy się nie myć wcale?
Dla kogo przeznaczone są takie dezodoranty? Tak wielu podróżników do krajów, gdzie wody nie ma, a zatem i możliwości umycia się mamy w kraju, że opłaca się robić kierowane do nich reklamy i sprzedawać tego typu produkty w każdym sklepie? A może to produkt dedykowany dla sportowców, którzy lubią biegać przez kilka dni non stop? Taki długi bieg - kilka maratonów pod rząd, bez przerwy na prysznic, a później od razu na randkę?
Zaczynam czekać na dezodoranty dające dożywotnią ochronę - psikasz się raz i resztę życia masz z głowy.
Zaznaczam, że do samego dezodorantu nic nie mam - używam i świetnie się spisuje - nie sprawdzałem jedynie, czy działa 72 godziny, gdyż myję się "nieco" częściej.
Nie no, dożywotnich nie stworzą, bo zarobiliby na nich tylko raz :P
OdpowiedzUsuńHah. Nie tylko Ty się nad tym zastanawiasz ;) niestety muszę stwierdzić, że są ludzie którzy potrafią się nie myc przez tyle czasu... Ale o zgrozo oni również stronią od wszelkiego rodzaju dezodorantów...
OdpowiedzUsuń