Wydawać by się mogło, że w Polsce, jesienią deszczu spodziewają się wszyscy. A jednak nie. Przynajmniej Ci, którzy zadecydowali o otwartym dachu deszczu się nie spodziewali. Nie mam zamiaru dociekać kto podjął taka decyzję, bo tak naprawdę nawet kibiców, którzy na mecz przyjechali (w tym angielscy kibice, którzy przyjechali tylko na ten dzień) nie są tego ciekawi. Interesują mnie tłumaczenia i wyjaśnienia, w tym najpopularniejsze - "według przepisów trening i mecz muszą odbywać się w tych samych warunkach więc dachu nie można było zamknąć". Tymczasem mecz po przełożeniu odbędzie się najprawdopodobniej przy dachu zamkniętym tak czy siak... tyle że już bez dużej części kibiców, po licznych utrudnieniach (skoro ja miałbym problem żeby przełożyć cokolwiek o jeden dzień, żeby nie posypał mi się plan dnia, to wyobrażam sobie jak łatwo jest skoordynować tych kilkudziesięciu milionerów, którzy mają przełożyć kopanie gały). O co więc tyle krzyku? Po co te wszystkie utrudnienia? Komu to było potrzebne?
Ciekawostką jest to, że niejaki Janusz Palikot (wg portalu Wirtualna Polska) za odwołanie meczu obwinia nieudolność rządu. Że rząd mamy nieudolny wiemy nie od dziś, jednak w tej konkretnie kwestii, nawet takiemu malkontentowi jak ja nie przyszło do głowy obwiniać właśnie rząd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz