poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych

Jak wiadomo zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych obowiązuje w naszym kraju już od dłuższego czasu, jednak nie zauważyłem jakiejkolwiek poprawy w tej dziedzinie, poza tym, ze Ci "porządni", którzy mieli ochotę wychylić piwko na spacerze nie robią tego teraz, bo jest to karalne. Ale to tylko ci karni obywatele - cała reszta zakaz ma gdzieś. Na osiedlach, między blokami pije młodzież, piją starsi, piją zupełnie starzy i nikt nikomu nic z tego powodu nie robi, tak jak nigdy nikomu nie działa się krzywda. Co więcej - samo picie na ulicy jest nielegalne, ale nawalenie się jak szpadel, a później wyjście na ulice karalne już nie jest.

Co więc się kryje pod tym przepisem? Skłonienie tych porządnych, którzy nigdy nic pod wpływem alkoholu nie zbroili do picia w domu? Odpowiedź jest jedna - dodatkowe pieniądze z mandatów. Zakaz picia na ulicach to restrykcja, która w żadnym stopniu nie przyczynia się do poprawienia bezpieczeństwa, za to daje policji narzędzie do dodatkowego omandatowania obywateli. Dobrze wiadomo, że policjanci nie podejdą do bandy pijanych wyrostków, mając do wyboru studenta z dziewczyną, którzy chcieli popatrzeć na gwiazdy pijąc piwo ze wspólnej butelki. Kara jednak zostanie wymierzona, mandat dany, więc statystyka się poprawi. Niby wystarczyłoby karać za agresywne zachowanie (na to przepisy też są), bez względu na wypitą ilość alkoholu - efekt ten sam. Ktoś jednak wymyślił, że samo picie jest złem, a zło należy uprawiać po cichu a nie na widoku.

Istnieje także przepis, który zabrania na ulicach palić papierosy - niedługo zapewne policja weźmie się i za palaczy, bo to też łatwe źródło dochodu dla państwa. Będą zasłaniać się ochroną środowiska? Że dym - paląc w domu produkuje się taką samą ilość dymu. Że pety na chodnikach - można karać za śmiecenie. Jedyne wyjaśnienie - palenie na przystanku autobusowym może przeszkadzać innym czekającym na autobus. Szczególnie gdy pada, a pod wiata nadymione. Ale od czego naklejki "Tu się nie pali"?

Nie dajmy się zwariować, protestujmy przeciwko durnym przepisom, nie dajmy się represjonować dobrowolnie i nie odbierajmy sami sobie swobód. A dla miłośników picia w plenerze - piosenka/apel.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz