poniedziałek, 2 lipca 2012

Zbrodnia i Kara

Wiadomo, że tego, kto popełni przestępstwo trzeba ukarać. Nie trzeba się nawet nad tym zastanawiać - każdemu praworządnemu człowiekowi wydaje się to oczywiste i nie ulega wątpliwości. Przez całe wieki w ten sposób działał świat. Dopiero względnie niedawno zaczęły się dywagacje nad skutecznością modelu. Obecnie najbardziej rozpowszechnioną w naszej cywilizacji karą za przestępstwo jest więzienie, które pełni 3 podstawowe funkcje: odizolowanie od społeczeństwa, kara oraz funkcja resocjalizacyjna. Moim zdaniem obecnie coś idzie nie tak.


Odizolowanie od Społeczeństwa


Gdyby to była podstawowa funkcja więzień, to najlepiej sprawdzałoby się zesłanie na bezludną wyspę, czy stworzenie swego rodzaju getta. Tak się nie robi, bo przy izolowaniu od społeczeństwa tak dużej grupy ludzi stworzy się nowe społeczeństwo, a z uwagi na "jakość" jego członków, będzie to społeczeństwo patologiczne. My na wolności, chcemy odizolować taki patologiczny element, zachowując jednak nad nim kontrolę, a więc dopuszczając się kontaktów z osadzonymi (nawet jeśli tylko przez strażników i odwiedzających). Powoduje to brak odizolowania więźniów, którzy poza mury wyjść nie mogą, mają jednak pełną wiedzę na temat świata i możliwość kontaktowania się z nim - funkcja izolacyjna została więc współcześnie niebezpiecznie zachwiana.


Kara


Może to więc kara jest podstawową funkcją więzień? W chwili obecnej więźniowie mają dobrze wyposażone cele i świetlice, nierzadko siłownie, gdzie mogą ćwiczyć, jedzenie jest coraz lepsze a opieka medyczna dużo lepsza niż publiczna służba zdrowia na wolności. Więźniowie nie muszą czekać kilka miesięcy na wizytę, płacić za leki czy zabiegi, mają specjalnie dobrane diety, a przede wszystkim - nie płacą podatków, które by to finansowały. Co to za kara, gdy facet, który na ulicy był zbirem idzie na parę lat do prywatnego kurortu, gdzie spotyka się z kumplami na telewizji, prywatny lekarz dba, żeby się czymś nie zaraził, dostaje wikt i opierunek, korzysta sobie z siłowni i gdy po kilku latach wychodzi, jest w pełni sił i ma jeszcze większą przewagę nad swoimi ofiarami, które przez ten czas ciężko pracowały, by mu te więzienne warunki sfinansować, same nie mając tak dobrych warunków czy to lekarskich czy często bytowych. Kara we współczesnym więziennictwie się nie sprawdza.


Resocjalizacja


Ta funkcja, to moim zdaniem największa pomyłka - dlaczego chcemy zrobić ze zwyrodnialców pełnoprawnych członków społeczeństwa, gdy oni z własnej woli z tego członkowstwa zrezygnowali? Jestem w stanie zrozumieć tą funkcje, ale tylko na zasadzie przywrócenia ich, by mogli funkcjonować w społeczeństwie, wcale nie nawracając ich na właściwą drogę. Co mam na myśli? To proste - całkowite i radykalne spełnienie wszystkich założeń zakładów karnych. Izolacja, Kara, Przywrócenie na łono społeczeństwa. Raz a dobrze.
Dochodzi nawet do absurdów na skalę światową - Anders Breivik, człowiek, który zabił 77 osób jednego dnia, będzie miał własny szpital psychiatryczny, gdyż jest zbyt niebezpieczny, by umieścić go w istniejącym szpitalu z innymi chorymi. Koszt przebudowy więziennego szpitala, by zapewnić mu warunki, to ponad milion złotych, a lekarze i tak uważają, że tego człowieka nie da się wyleczyć - będzie siedział w odosobnionym szpitalu do śmierci. Jaki jest więc sens w ogóle go leczyć, skoro szans na resocjalizacje nie ma? Po co inwestować? Ale widocznie Norwegia dysponuje funduszami na swoich przestępców. W Polsce brak jest pieniędzy dla ludzi na wolności.


Radykalna Metoda


Na wstępie należy sobie zdać sprawę, że jeśli kogoś skazujemy, uznajemy go winnym i nie dopuszczamy wątpliwości co do tego, że ktoś niewinny może w procesie ucierpieć, bo jeśli dopuścimy, to cały system wali się jak domek z kart. Następnie zdajmy sobie sprawę, że skoro to są winni, to wiedzieli co robią, wiedzieli że łamią prawo i wiedzieli co im za to grozi. Pierwsze założenie musi więc być takie, że nikt kto świadomie łamie prawo nie może mieć możliwości skalkulowania, ze jednak się opłaca. Jeśli ktoś kradnie 10 mln USD i wie, ze grozi mu za to 5 lat więzienia, ale jeśli dobrze ukryje kasę, to po wyjściu będzie się nią cieszył kalkuluje, ze jest to 2 mln USD za rok odsiadki - nadal się opłaca. Gdyby jednak było tak, ze traktują to jak dług - ma siedzieć aż spłaci (lub ktoś spłaci za niego), z normalnym oprocentowaniem a do tego dodatkowa kwotą za sam czyn - sprawa ma się zupełnie inaczej. Podobno w którymś z azjatyckich krajów kary za drobne przestępstwa są zdublowane - po pierwsze grzywna, po drugie publiczna chłosta. Jeśli jesteś bogaty, sama grzywna nie byłaby dla ciebie wystarczającą karą - stać cię, więc świadomie kalkulujesz, że popełnienie wykroczenia ci się opłaca. Niejako kupujesz to, że możesz zadziałać wbrew prawu. A taka sytuacja jest niedopuszczalna. Od tego jest więc publiczna chłosta - to powstrzyma bogatego i znanego biznesmena czy prezesa banku. Jeśli byłaby to jedynie chłosta, biedni ludzie, którzy nie mają nic do stracenia, chętnie daliby się wychłostać w zamian za popełnienie wykroczenia - teraz to im by się opłacało. To grzywna ich powstrzymuje. Kara musi więc być taka, by nie dało się jej wkalkulować w konsekwencje popełnionego czynu.
Jak jednak sprawić, by więzień był odizolowany, odpowiednio ukarany a po powrocie do życia w społeczeństwie mógł w nim żyć na równych zasadach? Do głowy przychodzą mi lochy. Prawdziwe, ciężkie więzienia, w których więźniowie siedzieliby w maleńkich celkach, o chlebie i wodzie (racje głodowe), opieka lekarza ograniczona byłaby do minimum, no i oczywiście żadnego wychodzenia, telewizji, wizyt itp. Wyroki mogłyby być wtedy krótsze, a nakłady finansowe do prowadzenia takiej instytucji niewielkie. Więzień siedząc przez kilka miesięcy w izolatce na tyle małej, żeby uniemożliwić ćwiczenia fizyczne, jedząc i pijąc tylko tyle, by przeżyć wychodziłby z więzienia doskonale rozumiejąc swój błąd, bardzo nie chcąc powtarzać tego doświadczenia a przede wszystkim straciłby przynajmniej fizyczną przewagę nad swoja ofiarą. Że to nie ludzkie? Że może powodować choroby, zwyrodnienia kręgosłupa, wrzody? Cóż - widziały gały co brały. Nikt nie ukrywał co grozi za popełnienie przestępstwa. Sam przestępca też nie myślał, czy ofiara nie będzie okaleczona, chora czy skrzywdzona w dowolny inny sposób.


Kara Śmierci


Jest to kara ostateczna, przyznawana w naszym świecie za wyjątkowe zbrodnie. Ja jednak uważam, że to zła kara. Nie dlatego, że odbierane jest życie człowiekowi, ale dlatego, że w tych przypadkach kiedy można ją zastosować, jest ona po prostu... zbyt mała. Czy gwałciciel ośmioletniej dziewczynki zasługuje na śmierć? Nie - on zasługuje na to, żeby odebrać mu prawa człowieka, zakuć w dyby i oddać rodzinie dziewczynki, żeby zrobili z nim co tylko będą chcieli. A i to będzie za mało - normalny człowiek nie wymyśli nic tak okrutnego, żeby odpłacić za taką zbrodnię. Poza tym - normalny człowiek miałby wyrzuty sumienia. To z tego powodu w wojskowym plutonie egzekucyjnym część strzelców ma ślepe naboje. I nikt nie wie którzy. W ten sposób każdy z nich może uznać, że nikogo nie zabił. "Jeśli nie pociągnie za spust - on i tak zginie. Jeśli pociągnę - też zginie. Może się zdarzyć sytuacja w której pociągnę za spust, a on przeżyje (mój nabój jest ślepy, a inni nie pociągnęli za spust). W ten sposób nie ma moralnych wahań - więzień ginie, choć nikt nie zabił, bo decyzja każdego z osobna nie miała wpływu na los skazanego.
W jednym z pierwszych odcinków "Gry o Tron", lord Stark wypowiada znamienne słowa "Mężczyzna, który skazuje kogoś na śmierć powinien sam wykonać wyrok". Pochopnych wyroków byłoby mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz