Patrząc na lata przemian w Polsce, można by pomyśleć, że to się skończyło. Że młodzi ludzie myślą inaczej. Że ambicje się zmieniły. Coraz więcej jednak opinii (a przynajmniej ja się z takimi coraz częściej spotykam), świadczących o tym, że nie chcemy być samodzielni. Że chcemy, żeby nam dać, bo nam się należy. Pisałem o szkołach i edukacji jako takiej - czy to Państwo robi z nas idiotów, czy też to my sami? Dochodzi do tego, że głupota bierze się z lenistwa!
Zapanowało powszechne przekonanie, że papier świadczący o ukończeniu wyższej uczelni jest wszystkim. Wpajają nam to media, kolorowe reklamy wszelkich "Wyższych Szkół Gotowania na Gazie", reklamujące kierunki, po których nie bardzo wiadomo co dalej robić. Zarządzanie? Fajnie brzmi. Elita. Zarządzanie! To znaczy, że po zarządzaniu powinniśmy od razu zostać prezesem firmy! Szkoda, że tak mało ludzi po zarządzaniu zakłada własne firmy, żeby w nich zarządzać a tak wielu składa CV na wszelkie możliwe stanowiska, narzekając że nie ma pracy, "a przecież takie dobre studia kończyłem". Kierunek sam w sobie nie jest zły - złe jest podejście. Jeśli idziesz na studia, to staraj się wynieść z nich jak najwięcej wiedzy. Jeśli robisz kurs, to ucz się! Niech on Ci się przyda! Wtedy dyplom ukończenia kursu nie będzie Ci potrzebny, bo korzystając z wiedzy dajesz pracodawcy konkretne umiejętności.
Młodzieży - zastanów się co chcesz robić i dopiero wtedy zacznij to robić! Kolekcjonuj wiedzę, doświadczenie i umiejętności zamiast papierków! Daj z siebie wszystko, jeśli chcesz później czerpać z tego profity! A jeśli idziesz na studia, bo kolega tam poszedł, bo łatwo skończyć (jeszcze łatwiej nie iść na studia wcale, a też można się przydatnych rzeczy nauczyć - na własną rękę), bo papier to papier, to nie miej o sobie za wysokiego mniemania! Nie spodziewaj się kokosów, chyba że zatrudnisz się u znajomego. Jeśli papier jest Ci potrzebny do zaczepienia się w jakiejś pracy, żeby zdobyć doświadczenie - w porządku. Ale nie spodziewaj się wysokich zarobków w tym czasie. Wysokie zarobki nie należą Ci się dlatego, że masz papier!
Najgorsze jest to, że coraz częściej spotykam się ze stwierdzeniem, że należałoby powołać instytucję, która miałaby zadbać o obywateli... takie instytucje już istnieją! Istnieją i nie działają! Oddajemy Państwu lwią część naszych dochodów na służbę zdrowia, by czekać miesiąc na wizytę do lekarza, nie dostać refundacji leków ani właściwej opieki, a kiedy jest pilna potrzeba pomocy lekarskiej, to i tak musimy za nią dodatkowo zapłacić. Podczas gdy opłata za prywatną służbę zdrowia jest niższa niż płacone przez nas podatki za państwową! Gdybyśmy nie płacili ubezpieczenia zdrowotnego obowiązkowego, każdy mógłby się ubezpieczyć prywatnie. Bez dopłat, kolejek, w terminie i wygodnie. Nie tylko "bezpłatna" służba zdrowia jest gwarantowana przez Państwo - takich instytucji jest wiele i większość z nich źle działa. Należy więc dbać raczej o to, żeby nie powstawały nowe obciążenia finansowe dla obywateli, ale by obywatele płacili mniej, by stać ich było na korzystanie ze wszystkiego prywatnie, za pieniądze - nasze, uczciwie zarobione i nie odbierane przez Państwo pieniądze. Kilka rzeczy oczywiście nadal musi funkcjonować - naprawy dróg, zieleń miejska, latarnie uliczne, system prawny, z którego korzystamy i parę innych spraw. Dziwne tylko, że płacąc za te wszystkie rzeczy nie mamy prawa decydować na co nasze pieniądze są przeznaczane. Ja na przykład myślę, że ograniczenie liczby posłów wcale nie sprawiłoby, że gorzej decydowaliby o sprawach Państwowych, a taki krok byłby sporą ulga dla podatnika. Jako podatnik takiego wykorzystania moich pieniędzy bym sobie życzył.
Apel do chcących, żeby wszystkim dano za darmo - to nie jest za darmo! Płacimy za każde takie "udogodnienie" i to więcej niż ono jest warte. Każda instytucja socjalna pożera więcej niż jest warta (inaczej byłoby to finansowe perpetum mobile). Każda instytucja, która nie ma za zadanie przynosić zysk (a instytucje społeczne na tym właśnie polegają) pracuje nieefektywnie! Tak właśnie działają urzędy - nie da się policzyć zysków urzędu, bo urząd nie generuje zysków. Nie trzeba więc kontrolować kto jest tam zatrudniany, a jeśli wyznacznikiem jest ilość przyjętych petentów, to wszystkich traktuje się po łebkach, jeśli zaś ilość załatwionych spraw - najlepszą metodą jest tak skonstruować procedury, żeby to petent odwalił całą robotę za urząd i nic nie załatwił - sprawa załatwiona, bo procedura przeprowadzona do końca. W każdym z przypadków łatwo uzyskać dobre statystyki. Tylko po co? Dla opinii publicznej, bo przecież nie dla petentów.
Proste wyjaśnienie - lepiej łatać dziury w drogach, bo w budżecie są na to pieniądze co rok, niż raz zainwestować i zrobić to porządnie, bo na wszystkie drogi zabraknie wtedy pieniędzy. Gdyby dowolnej firmie komercyjnej powiedzieć, że tą sumę i tak będą dostawali co rok (bo tyle budżet Państwa przeznacza na drogi), a drogi mają być przejezdne, to w pierwszym roku wszystkie drogi załatane byłyby porządnie, za pieniądze tej firmy, a w kolejnych latach firma odbierała by pieniądze, bo w ten sposób zwrot z inwestycji byłby dużo większy niż ciągłe przejadanie wpływających kwot. Niestety - Państwo nie myśli w ten sposób i po załataniu dróg rozwiązałoby umowę z taka firmą, bo drogi są załatane, więc po co płacić. Z tego powodu żadna firma na to nie pójdzie. Ale samo Państwo mogłoby przecież tak postąpić dla oszczędności. Problem w tym, że Państwa nie stać na taka jednorazową inwestycję - łatwiej jest przeznaczać jakąś sumę co rok - w nieskończoność.
Jeśli nasza opinia się liczy, mówmy stanowcze NIE wszystkim nowym urzędom i instytucjom. Nie prowokujmy sztucznych wydatków z budżetu Państwa, bo wpływy do budżetu, to nasze pieniądze, które zarabiamy i oddajemy Państwu w podatkach. Bardziej obrazowo z wysokościami tych kwot można zapoznać się na blogu o oszczędzaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz